Na popularnych serwisach aukcyjnych i ogłoszeniowych znaleźć można sporo ofert dotyczących sprzedaży starych komputerów. Część z kupujących zainteresowana jest sprzętami sprawdzonymi na które sprzedawca daje krótką, choćby rozruchową gwarancję. Inni zaś wolą zaryzykować i za dużo mniejsze pieniądze kupić sprzęt niesprawdzony, który często jest bardzo zaniedbany i często również niesprawny.
Brudas, jak ochrzczony został przez nas ten wyjątkowo zapuszczony Atari, trafił do nas wraz z trzema braćmi jako część wylicytowanego na popularnym serwisie aukcyjnym dużego zestawu. Paczka zawierała ponad 20kg sprzętu. Obok komputerów znalazła się w niej stacja California Access CA2001, kilka magnetofonów, zasilacze, joysticki i klon Atari VCS sprzedawany w Polsce między innymi jako Rambo 😉
Wyjątkowo brudna, nawet jak na pawlaczowe znaleziska, obudowa skrywała w sobie w pełni sprawną jednostkę. Gruntowne czyszczenie zaczynamy oczywiście od rozłożenia całości na poszczególne podzespoły.
Po wyjęciu klawiatury i demontażu blaszanego ekranu rzut oka na płytę przyniósł miłe zaskoczenie – brak śladów zalania i ogólnie dobry stan wizualny. Po zdarciu i zeskrobaniu naklejek narzędziem z miękkiego plastiku, zanurzamy całość w wodzie z dodatkiem detergentu, pamiętając o zabezpieczeniu papierowej naklejki na dolnej części obudowy.
Po starannym wyszorowaniu całości pozostałe zabrudzenia spryskujemy alkoholem izopropylowym i przecieramy szmatką. Tę czynność powtarzamy wielokrotnie aż do całkowitego wyeliminowania czarnych śladów. Podobnie postępujemy z klejem pozostałym po naklejkach. Grill również wymaga dokładniejszego szorowania isopropanolem i detergentem.
Teraz pora na klawiaturę, której czyszczenie rozpoczynamy od zdemontowania wszystkich klawiszy. Jak można było się spodziewać wnętrze klawiatury skrywa wiele mrocznych tajemnic. Membranę przecieramy suchą szmatką a klawisze i obudowę wrzucamy do wody z detergentem. Po wyszorowaniu i doczyszczeniu spirytusem możemy przystąpić do składania klawiatury. Zaczepy metalowych prowadnic smarujemy teflonem. Wszystkie klawisze są już na miejscu.
Ekrany są w całkiem dobrym stanie, z drobnymi śladami korozji. Płytę spryskujemy obficie isopropanolem, szorujemy i spłukujemy. Patrzcie jak lśni.
Wszystkie restaurowane przez nas urządzenia poza czyszczeniem trafiają na warsztat elektroniczny celem zlokalizowania ewentualnych uszkodzonych podzespołów. O tej części procesu konserwacji opowiemy już wkrótce w jednym z kolejnych odcinków.
W przypadku tego egzemplarza zostały wymienione kondensatory elektrolityczne oraz wlutowane podstawki pod kilka układów scalonych.
Po kilku godzinach pracy, Atari jest gotowe do próbnego odpalenia, a my jesteśmy gotowi do przetestowania go w najlepszy możliwy sposób…

Po wielogodzinnych testach jesteśmy pewni
Misja Zakończona Sukcesem!
Tym procesem czyszczenia to mnie zawstydziliście 🙂 Sam czasami mam „brudasy” które staram się przywrócić do jak najładniejszego stanu ale aż tak dokładnie tego nie robię 😉
P.S. na witrynie macie dużo stron po łacinie